BLOG

27 kwietnia 2013

Syndrom przemęczonego studenta





Czym może być przemęczony student? Na pewno pisaniem magisterki, sesją, ilością tekstów do przeczytania i przygotowania na zajęcia, ilością godzin spędzonych nad notatkami, na uczelni, w bibliotece (nie daj Boże!)… Buhahaha a tak serio najczęściej zmęczeni jesteśmy, bo po prostu za dużo śpimy, jemy instant żarcie, mamy za dużo wolnego czasu i źle go organizujemy, co w rezultacie nas rozleniwia, demotywuje i po prostu nic nam się nie chce. Ot co!

A wiecie czym najbardziej jesteśmy zmęczeni? IMPREZOWANIEM!!! Tak – właśnie tak i wcale nie chodzi mi o zmęczenie fizyczne! Mentalnie jesteśmy zmęczeni tym, że ciągle jesteśmy na tym samym etapie życia – imprezownia przez 5 lat – WTF? Zdajemy sobie z tego sprawę po 5 latach. Ba! Niektórzy nawet w ciągu tych 5 lat potrafią się cofnąć o miliony galaktyk wstecz. Jedni wcześniej, inni później zaczynają cierpieć na syndrom przemęczonego studenta.

Czym się on objawia? Najczęściej frustracją i niezadowoleniem ze swojego obecnego życia. Uważamy, że do niczego się nie nadajemy, nie osiągnęliśmy nic, nie mamy celu w życiu, pomysłu na siebie, kasy, poważnego związku, pracy – ogólnie life sucks!

Wtedy najłatwiej nam albo usiąść i zacząć jeszcze bardziej narzekać i truć dupę innym, albo przeleżeć problem – bo mi się tak strasznie nic chce – lub też ponownie rzucić się w imprezowy wir zapomnienia.

Tak jak na kaca najlepsza jest praca, tak na syndrom przemęczonego studenta najlepsze są zmiany! 

Zmień miasto, otoczenie, uczelnę, towarzystwo, zacznij rozwijać zainteresowania, zrób to o czym zawsze marzyłeś, napisz w końcu porządne CV i zacznij szukać tej wymarzonej pracy!  Zmień status swojego związku, zrób coś szalonego, postaw na siebie, wyjdź z cienia ze swoimi pomysłami – po prostu rusz do przodu!

Syndrom przemęczonego studenta jeżeli jest w porę wykryty i przejdzie się pomyślnie terapię szokową (uświadomienie sobie stanu swojej beznadziejności!) staje się przejściem do nowego etapu życia, w którym nie bawią nas już pijackie melanże, a zaczynają bawić bardziej kreatywne eventy, spotkania w gronie dobrych znajomych czy tematyczne party.  

Syndrom przemęczonego studenta dla jednych jest kopem motywacyjnym od życia dla innych gwoździem do trumny życia.

Tak jak każdego, mnie także dopadł syndrom przemęczonego studenta, w porę wykryty. Aktualnie zajawiona jestem bardziej kreatywnymi formami rozrywki – eventami z klimatem. Na dzisiejszy sobotni wieczór wybrałam dość nietypową, cykliczną imprezę – znaną w Brukseli jako jedną z najlepszych, która odbywa się tylko raz w miesiącu – ANTITAPAS – nic wam to nie mówi? Mi na razie jeszcze też nie…




3 komentarze:

  1. Tylko co zrobić, jak już sobie uświadomimy, że owy syndrom posiadamy, a i tak nie możemy się zmobilizować do działania?? :P
    Ciekawy tekst i trafne spostrzeżenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedni potrzebują więcej czasu inni mniej, żeby się z niego otrząsnąć. Jeszcze inni potrzebują wsparcia bliskich - są różne reakcje i różne bodźce, które pomagają! Jedno jest pewne - trzeba chcieć! Bo założyć ręce i powiedzieć, że mi się nie chce jest łatwo...

    A samo słowo "działanie" kojarzy się wszystkim z ruchem - dlatego trzeba wstać, ruszyć się i pobudzić swoją wyobraźnie - może odnowić stare, zaniedbane zainteresowania/pomysły na siebie, na życie lub poszukać nowych!

    OdpowiedzUsuń