BLOG

18 sierpnia 2015

Salon w szarościach




Umiejętność szycia i projektowania dodały mi pewności, że czego zapragnę mogę to zrobić sama. To coś jak DIY, ale na zupełnie innym poziomie. Ja decyduję o pomyśle, wykonaniu i jakości. Dekoracje ogólnodostępne w sklepach sieciowych z góry narzucają pewien styl, a czasem nawet charakter wystroju.

Modna szarość jaką wybrałam do swojego salonu miała na celu zneutralizować dodatki w kolorze zielonym, które były już na długo przede mną w mieszkaniu. Minimalizm jaki niesie ze sobą ten kolor świetnie skomponował się i rozjaśnił ciemny, chłodny kolor mebli, co dodało salonowi ciepła oraz rodzinnej atmosfery.






Samodzielnie wykonane podkładki oraz poszewki na poduszki w szaro-białe trójkąty ze 100% bawełny to moje pierwsze dekoracje dla domu i na pewno nie ostatnie! Tym debiutem chciałam otworzyć na blogu nową tematykę z wpisami wnętrzarskimi.

Na podkładkach z poszewkami się jednak nie skończyło. Część jednej z najbardziej widocznych ścian w salonie zagospodarowałam na motywacyjno-inspirujące zdjęcia, grafiki, obrazy oraz teksty. Podczas ostatnich modyfikacji dekoracyjnych, obok widoku na Park Güell z ławeczką z mozaiką Gaudiego, ściana uzupełniona została o ramkę na zdjęcia również w odcieniach szarości. W ramce trzy piękne lokalizacje na mapie Europy: Barcelona, Wiedeń oraz Morze Bałtyckie, a także trzy ważne momenty z naszego życia uwiecznione na zdjęciach, na widok których  wewnętrzna radość i uśmiech budzi się we mnie każdego dnia. 




Kiedyś przeczytałam, że 3 kolory to jest maksymalna ilość barw w jednym miejscu/stylizacji, każda kolejna budzi chaos. W moim salonie znaleźć możecie elementy od ciemnego brązu, przez czerń mebli, czekoladową ścianę, zielone dodatki, po szaro-białe dekoracje oraz ecru panele na oknach. Bo są "kolory i kolory". Część z nich dominuje i ma silny ładunek emocjonalny oraz znaczeniowy, a druga część kolorów jest w stanie zneutralizować te pierwsze czy absorbować ich nasycenie. 

Podczas dekorowania i tworzenia klimatu mieszkania nie zapominajmy o przyrodzie i elementach roślinnych, bez których mieszkanie szybko może stać się dusznym laboratorium, w którym dominuje chłód i szaro-czarno-biała martwica. Ja postawiłam na miniaturę chryzantemy w doniczce, która ze względy na swoją uniwersalność może być przestawiana w każde miejsce salonu i wszędzie wygląda równie dobrze. Nie stanowi też swoistego rodzaju przeszkody czy utrudnienia podczas pracy przy stole czy posiłku.




Tworzenie własnego miejsca, w którym chcę spędzać swój czas wolny, odpoczywać, otaczać troską i dawać poczucie bezpieczeństwa oraz kochać swoich bliskich jest jednym z moich priorytetów. Realizacja własnych pomysłów dekoratorskich i wnętrzarskich sprawia, że to miejsce mimo, iż nie wiadomo na jak długo moje, staje się moją strefa komfortu, moim “domem marzeń”!  

7 komentarzy:

  1. Mi się bardzo podoba taki dobór kolorów. Naprawdę wszystko fajnie ze sobą współgra.

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealnie. Dobór kolorów i harmonia pomiędzy nimi - perfect. Dobrze, że nie pominęłaś roślinek, według mnie też są jednym z ważniejszych elementów we wnętrzu. ;) Co do kolorów w większej ilości, można dobrze urządzić mieszkanie, ale to już chyba dla tych bardziej doświadczonych dekoratorów :D

    a little CUP of ART- garść ilustracji, mody, sztuki, kultury i inspiracji. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :):) uwielbiam szarości we wnętrzach :) idealnie pasują do wszystkiego
    Pozdrawiam Bożena
    http://bozenaijustynablog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń